Jeden z przedstawicieli ukraińskiego trenerskiego korpusu Jurij Kuliś skomentował grę bramkarza „Benfiki” Anatolija Trubina na klubowych mistrzostwach świata w USA.

— Gra między portugalskimi a angielskimi gigantami wyglądała zupełnie inaczej niż w brazylijskiej parze „Palmeiras” — „Botafogo”. Było widać, że przedstawiciele europejskiego futbolu w zakresie organizacji gry prezentują się solidniej. Poza tym, nijakiej gry, chyba, też nie mogło być, ponieważ na etapie 1/8 finału nie ma już średniaków ani również wyraźnie słabych rywali — powiedzmy, takich jak nowozelandzki „Auckland City”. Trzeba mieć naprawdę talent, aby przegrać 0:10 i 0:6 w pierwszych dwóch meczach grupowych! Tak więc, „Benfika” i „Chelsea” wybrały na mecz swoją taktykę, z pomocą której, zdaniem sztabów trenerskich rywali, można było liczyć na uzyskanie pozytywnego wyniku. Lizbończycy spędzili więcej czasu w defensywie niż w ataku, londyńczycy zaś — odwrotnie. Kto wie, jak mogłoby się zakończyć regulaminowy czas meczu, gdyby nie nasz bramkarz Trubin. Trzykrotnie uratował „Benfikę” po poważnych zagrożeniach ze strony Palmera, Neto i Cucurelli. Niestety, w ferworze drugiej połowy upór „Chelsea” zmusił Anatolija do wyciągnięcia piłki z własnej bramki. W tym epizodzie zagrał nie najlepiej, puszczając w bliski róg.
— Czy nie przyszło wam po tym na myśl, że losy meczu zostały przesądzone?
— Jestem pewien, że wielu tak myślało. Przecież „Chelsea” nadal wywierała presję. Ale wszyscy kochamy futbol za jego nieprzewidywalność, a ta objawiła się pod koniec regulaminowego czasu. A dokładniej mówiąc, w doliczonym do niego czasie. Ten fragment rywale dograli po ogromnej przerwie, która opóźniła mecz o więcej niż dwie godziny z powodu klęsk żywiołowych. Gdy gra została wznowiona, w piątej doliczonej minucie doświadczony Di María dał swojej drużynie nadzieję, realizując podyktowaną przez sędziego jedenastkę. Remis doprowadził pojedynek do dogrywki.
— W dodatkowym czasie „Benfika” straciła trzy bramki. Co, według twojej opinii, było przyczyną takiego załamania w grze?
— W tej sprawie nie może być dwóch zdań. Dużą rolę odgrywało usunięcie z boiska zawodnika lizbończyków Prestianniego na samym początku pierwszej z dogrywek. Po tym „Chelsea” zagrała jeszcze pewniej, coraz częściej stwarzając problemy defensywie i Trubinowi. A w 108. minucie ukraiński bramkarz popełnił błąd, który doprowadził do bramki. Po tym nastąpił psychiczny upadek — i „Benfika”, jak to mówią, „się rozsypała”.
— Czy ten mecz nie stanie się powodem psychicznego załamania u Anatolija Trubina?
— Nie sądzę. Anatolij — prawdziwy profesjonalista, który ma doświadczenie występów zarówno na europejskiej arenie za „Szachtar” i „Benfikę”, jak i w składzie reprezentacji Ukrainy. Jest psychicznie odpornym chłopakiem, a jeden nieudany mecz nie powinien go załamać. Każdy człowiek związany z futbolem doskonale rozumie, że coś takiego może się zdarzyć każdemu. A mimo to mogę powiedzieć, że przed pojedynkiem z „Chelsea” Trubin błyskotliwie rozegrał poprzednie mecze. W ostatnim z nich, na finiszu grupowego turnieju, „Benfika” zdołała pokonać „Bayern” w dużej mierze właśnie dzięki działaniom naszego bramkarza. Nie jest zaskoczeniem, że po ostatnim gwizdku do Anatolija podszedł jego monachijski kolega po fachu Neuer i po przyjacielsku go objął: mówiąc, że jesteś piękny. Osobiście uważam, że, mimo błędów w meczu z „Chelsea”, Anatolij Trubin jest jednym z najsilniejszych bramkarzy klubowych mistrzostw świata.
Wjaczesław Kułczycki